Łupanie potworów

W jednym z najlepszych dla mnie filmów o RPGowcach czyli Gamers: Dorkness Rising była scena, w której gracz uparł się, by grać mnichem kung-fu (klasa dostępna w podręczniku D&D), co strasznie wkurzyło Mistrza Gry. Prowadzący poważnym tonem zrobił wykład graczowi „mój świat jest wiernym odzwierciedleniem późnośredniowiecznej Europy Zachodniej...”. A potem wszyscy zaczęli grać i standardowo łupali potwory. Strasznie mnie to rozśmieszyło w kontekście naszych RPGowych snobizmów.

  • Rewolucja narracyjna: drama, człowieczeństwo, symbolizm, podświadomość. Sztuka, Narracja. W praktyce maksowanie kropek, Dyscyplin i naparzanki potworów z księciem w tle.
  • Miłośnicy historii: odwołania do źródeł historycznych, stylizacja języka, detale zgodne z epoką. Uhm, fajnie, się sprawdza, szczególnie jako dekoracja do łupania potworów.
  • Fani horrorów: groza, półmrok, teoria strachu, lęk, przysadka mózgowa. W praktyce maksowanie postaci który musi stawić czoła przerażającym potworom (który częstokroć łupie bohaterów graczy, aby było straszniej).
  • Miłośnicy antropologii kultury: animizm, Frazer, Malinowski, nacisk na społeczność i jej kulturę, mentalność, zachowania i wierzenia. W praktyce – czyżby eksplorowanie świata i łupanie potworów?
  • Wprowadzanie nowego do świata gry: sztuka, film, teatr, literatura, opowieść. Podryw na intelektualne zainteresowania, ciekawe hobby. W praktyce zwykłe łupanie potworów.
  • Prelegenci na konwentach o RPG – posiłkujący się fachową literaturą, rachunkiem prawdopodobieństwa, badaniami naukowymi, brylujący oczytaniem, i elokwencją. Chwilę później siedzą za stołem i z wypiekami łupią potwory.

Hej! Zejdźmy czasem na ziemię. Spójrzmy na siebie z większym dystansem. My, erpegowcy, jesteśmy strasznie śmieszni. Czy nie jest groteskowy ten dysonans, który powstaje, gdy w jednej chwili rozprawiamy o RPGach z gębą uczonych ekspertów intelektualistów, a w drugiej jako banda nerdów łupiemy potwory? Podniecamy się akcjami swoich postaci (rozmową, walką, pościgami, podsłuchiwaniem, itd.), lecz robimy podbudówkę, jakbyśmy rozwijali gałąź naukową.

Pamiętam komiks, księgę XIV Tytusa (fioł na głowie, uczłowieczanie przez edukację), w której A’tomek snuje wizję, jaką szkołę zbudują („...a na dachu helikopter”). Obrazek dalej Tytus przygląda się jakiejś prowizorce z desek i mówi „Atom, miałeś taką fajną wizję, a stawiamy zwykłą budę”.

Zapamiętajmy to powiedzenie, bo może nas sprowadzić na ziemię, jak zaczniemy zbyt bujać w obłokach. My po prostu łupiemy potwory. W różnych sceneriach, konwencjach, konfiguracjach, w której potwór raz znaczy przeciwników politycznych, innym razem kultystów, dzikie bestie, duchy bądź żołdaków złego księcia. Trochę głupio wprost się do tego przyznać, czyż nie? Bo mamy wizję, jak A’tom, a stawiamy zwykłą budę. Bądźmy świadomi, że łupiemy potwory i nas to bawi.

Komentarze

  1. Oż kurwa, a ja słyszałem, że w Krakowie na sesjach poruszają ważne tematy społeczne na sesjach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego ja trzymam się zdala od teoretyzowania, teatryzowania, badania, naukowego rozprawiania i innego rodzaju bzdetów które z zajęcia rozrywkowego, jakimi dla mnie są RPGi, starają się zrobić coś mądrego, wyniosłego i wogóle stojącego ponad prostym plebsem.

    OdpowiedzUsuń
  3. A co do Gamersów - wolę pierwszą część, jest dużo śmieszniejsza ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. @Furiath

    Jak zwykle fajnie się Ciebie czyta, ale IMHO nadmiernie uogólniasz. :-) Przykład: finałowa sesja Wojtka Rzadka w tegorocznym PMM (pewnie można gdzieś znaleźć relację w sieci). Tam emocje były z czegoś innego niż łupanie potworów. Gdyby któryś z graczy miał po rozgrywce refleksję o honorze i poświęceniu, też bym się wcale nie zdziwił. Można? Można.


    O, komcie pod tekstem. A było tak miło i spokojnie. Czytam, piszę i pierwszy raz w życiu się zastanawiam, czy mój komentarz przejdzie moderację.


    @Darken

    Oż kurwa, i co, Kraków jeszcze stoi? Jakby się w ziemię zapadł, to kiepsko, bo chciałem tam przyjechać pod koniec lipca. No, ale widzę, że szykuje się niezła katastrofa. A takie ładne miasto było.

    Ogłoszenie: już za tydzień w sprzedaży sto koszulek z nadrukami "Ważne tematy społeczne na sesjach zniszczą świat szybciej niż Euro w Polsce"!


    @Raziel

    Dzięki. Myślisz, że już mogę wyrzucić magisterkę i ogólnie rok pracy do kosza? Przynajmniej oszczędzi się parę drzew, które by poszły na te bzdety? Szkoda, że są już (tylko w Polsce) trzy doktoraty na temat RPG, nie? Ile to czasu mądrzy ludzie zmarnowali. A właściwie to pewnie bardzo głupi, skoro nie zajęli się czymś ciekawszym, na przykład łupaniem potworów.

    Kurczę, a co się dzieje, kiedy teoretyzuję, badam, rozprawiam naukowo, a jednocześnie nie staram się zrobić z erpegów czegoś mądrego, wyniosłego i stojącego nad prostym plebsem, tylko traktuję je jako normalne zachowanie normalnych ludzi? Pewnie wypadam ze schematu i ginie przeze mnie k6 wróżek?


    @Wszyscy

    Uff. Nie zrozumcie mnie, proszę, źle (i ja też mam nadzieję, że źle Was nie zrozumiałem i nie tracę cennych dni życia bez powodu). Sesje rozrywkowe są bardzo fajne, bardzo częste, sam je lubię i nie widzę problemu w łupaniu potworów (chociaż Warhammer ostatnio mi się znudził). Jestem też jak najdalszy od teatralno-psychoterapeutycznych sesji WoD-u z pokrwawionym gumowym kurczakiem.

    Ale udawać, że przez 35 lat nikt nic innego w RPG nie wymyślił? Sugerować, że jak coś tylko jest rozrywką, to każda próba namysłu nad tym jest bzdetem i stawianiem się ponad plebsem? W takim razie co za idioci sponsorują badania nad grami komputerowymi?

    No proszę Was bardzo. Bez jaj. Ja się w pełni zgodzę ze zdaniem, że do łupania potworów sprowadza się 5k4+80% wszystkich sesji oraz 3k10+70% sesji "ambitnych". Ale w czym Wam przeszkadza te parę (-naście, -dziesiąt) pozostałych promili? Co macie przeciwko promilom? :-)


    Ze snobistycznym pozdrowieniem :-)
    Staszek

    OdpowiedzUsuń
  5. E tam Staszek bez tragedii.

    Hmm Furiath, coś w tym jest o ile każdego przeciwnika uogólnisz do potwora, a każde przeciwstawienie się mu do łupania :).

    Ale racja, śmieszni jesteśmy. Nie przeszkadza mi to, mam dystans do siebie i swojego hobby.

    Raziel, to nie całkiem tak, jak piszesz. To teoretyzowanie ma sens, o ile właśnie nie próbuje z RPG zrobić coś więcej niźli rozrywkę, ale w samym kategoryzowaniu czy analizowaniu nie ma niczego złego. No i bzdetami też raczej takowe działanie nie jest.

    Furiath, aż mi się łezka w ślepiu zakręciła, gdy przypomniałeś Tytusa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. Ach, ta niemożność edycji postów! Jedna rzecz ważna i pragnę to zaznaczyć: rozrywka jest dla mnie podstawą udanej sesji. Wszystko inne może być, a może nie być. Jeżeli ktoś chce, żeby było "ambitnie", ale nie zadbał o podstawowe prawidła udanej zabawy, to to nie będzie dobra sesja.

    Tyle że nic nie stoi na przeszkodzie, aby dobra zabawa od czasu do czasu pozostawiała coś po sobie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Scobin,
    Najlepsze sesje pamiętam z tego, że nawet jeżeli było tam klepanie potworów, to przynajmniej o coś się konkretnego tam biliśmy.

    Swoją drogą, nie napisałeś nic kontrowersyjnego w swoim komentarzu. :)

    Mnie bawi co innego, dość niszowego. Jest sobie środowisko story games, gdzie każda kolejna gra musi traktować o poważnym temacie społecznym. Taki Black Cadliacs traktuje zatem o wojnie, a autorka wojny na oczy nie widziała.

    Nie mówię, że gra jest zła. Na oczy jej nie widziałem. Jednak takie jest jej tło.

    To są ludzie, którzy wcześniej siedzieli dużo w piwnicach u swoich rodziców. Niektórzy z nich złapali kompleksy na tym punkcie, i obecnie gra nie może być już o siekaniu potworach. Musi być o poważnych tematach społecznych.

    Na szczęście, miejsca starczy dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hehehe, piękny wpis, setnie się uśmiałem. Ja to punkt ostatni w tej typologii, może trochę przedostatni. :)

    Osobiście doskonale czuję się z tym rozdwojeniem jaźni - analizując naukowo to, dlaczego kręci mnie nasyłanie na moich graczy hord skavenów i siedzenie w zasyfionej piwnicy jakiejś szkoły, puszczanie ostrej muzyki i tłuczenie potworów. :)

    Kwestia zaakceptowania tego, że tu nie ma żadnej sprzeczności i można się spokojnie śmiać z samego siebie. :)

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie chodzisz dookoła sedna sprawy, pokazująć gawiedzi prawdziwe obrazy, która te bierze za krzywe zwierciadła :). RPG to nie psychodrama, to nie teatr del Arte. To zabawa. Nie mówię gra, ale zabawa. Tacy "Indianie i Kowboje", "Policjanci i łodzieje" z podwórka, tyle że ma trochę więcej zasad, które mają ukrócić kłotnie typu "nie zyjesz!, nie prawda!, a wlaśnie, że tak!". RPG to rozrywka, anie sesja terepeutyczna. Wszystko inne to, wybczcie mój język, dorabianie piździe uszu.

    OdpowiedzUsuń
  10. >>Taki Black Cadliacs traktuje zatem o wojnie, a autorka wojny na oczy nie widziała.

    Znaczy się czekaj... Ta autorka nie widziała świata który przedstawia w swojej grze? To rzeczywiście jest jakaś wyjątkowa jak na branżę zajmującą się krasnalami oraz statkami kosmicznymi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem jak wygląda typowa polska sesja (tzn. mam pewne obserwacje ale na uogólnienie się nie zdobędę), ale dla mnie RPG już od wielu lat jest to łupanie potworków, uciekanie przed nimi, ewentualnie próba dojścia w jak najlepszej kondycji do końca ścieżki zdrowia, jaką funduje nam MG. Scenariusz ma tam jakieś cele zazwyczaj, które czasami się udaje się osiągnąć, czasami nie, ale to jest mało ważne, podobnie zresztą jak coś, co szumnie nazywane jest odgrywaniem postaci - zazwyczaj, w przypadku moim i ludzi, z którymi grywam, prowadzi jedynie do salw śmiechu.
    Przykład z tej sesji:
    BG, którzy przeżyli ostatnią sesję spotykają nowo wylosowane postacie w karczmie:

    Inni: To opowiedz coś o sobie.
    Ja: Yyy... nazywam się yyy... [rzut oka na kartę] Heinrich Behn, pochodzę z yyy... [tym razem dłuższy rzut oka na kartę i próba odcyfrowania niewyraźnie napisanej nazwy miasta] Remer w Ostermarku i jestem aptekarzem.
    Inni: To czemu wyruszyłeś na poszukiwanie przygód?
    Ja: Yyy... no spaliła mi się apteka. Został z niej tylko ten tłuczek, który trzymam w ręce. [ponowny rzut okiem na kartę] A - i mam 2 siostry na utrzymaniu.
    Inni: A gdzie są teraz te twoje siostry?
    Ja: Eee... a chuj wi... latawice jedne...

    Ogólnie mam w tym względzie pogląd zbliżony do Paladyna (przynajmniej w kontekście jego wypowiedzi tutaj).
    @Furiath
    Wątpię, żebyś apelami o zejście na ziemię cokolwiek zyskał.

    PS.
    Przepraszam, jeżeli coś zamotałem gramatycznie, ale nie dość, ze siedzę w pracy, to jeszcze kilka metrów stąd panowie z młotkami i wiertarkami znęcają się nad jakąś biedną ścianą.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Darken
    Chyba nie umiem pisać kontrowersyjnie. ;)


    @Robert
    "Nie wiem jak wygląda typowa polska sesja (tzn. mam pewne obserwacje ale na uogólnienie się nie zdobędę), ale dla mnie RPG już od wielu lat jest to łupanie potworków".

    Ależ my wiemy (a w każdym razie przynajmniej się domyślamy), jak wygląda typowa polska sesja. :) Rzecz w tym, że istnieją sesje nietypowe (te, o których Michał nie napisał). Jak sama nazwa wskazuje, znacznie rzadsze. To też często rozrywka, ale niekoniecznie polegająca na łupaniu potworów.


    Żaden potwór nie został łupnięty przy pisaniu tego komentarza.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, chodzi mi raczej o potrzebę większego dystansu do tego, co mówimy o RPG, jak je postrzegamy. Jak chcielibysmy by widziano nas i nasze hobby. Więcej luzu.

    Poteoretyzowanie, poruszanie wielu tematów na sesji, próby z filmowością czy narracją, są ok. Ale nie twórzmy iluzji, że tak wygląda 90% naszych sesji. Bo 90% sesji jest banalnych pod względem fabuły i formy (szczególnie dla obserwatora), tymczasem my każemy patrzeć na te nasze hobby jak na intelektualne objawienie.

    Piszesz Staszek o badaniach nad komputerówkami. Badania są - ponieważ za komputerówkami stoją pieniądze, a sami maniacy gier komputerowych nie wstydzą się grania w Dooma, Obliviona, czy Wiedźmina cRPG (wszędzie tam siekają potwory).

    Zauważcie, jak RPGowcy opowiadają o swoim hobby na zewnątrz. Albo jak między sobą opowiadają, a potem popatrzcie co się dzieje podczas gry za stołem. Grałem już u znanych sieciowo MG, którzy pisali o tajnikach sztuki narracji, a na sesji wyszło łupanie potworów w ładnej narracji i picie piwa. Więc mniej obłudy, więcej zdrowego podejścia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Łupanie potworów jako podstawa sesji - coś w tym jest, bo w sumie prowadziłem tylko 4 sesje, gdzie nie było siepanki.
    Ale nie przesadzajmy - siepanka jako główne danie to dość nudne zajęcie, wolę bitewniaka odpalić.
    Na pewno kiepskie sesje mogą przypominać pornola - niby jest fabuła i jakieś dialogi, ale wszyscy i tak czekają na "akcję".

    OdpowiedzUsuń
  15. @Michał

    Cóż mogę dodać? Na takie postawienie sprawy pełna zgoda: mniejszość istnieje, ale nie udawajmy, że jest większością. :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Neurocide,
    Dla porównania, coś bliższego sercu.
    Reklama monastyru, który traktuje o honorze itp. wyglądała fajnie (z jednej strony białe tło, z drugiej czarne, na obu fajne hasełka).
    Cool. Łykamy, będą wybory w świecie fantasy.

    http://www.achtung-spiel.com/black_cadillacs.html
    Tutaj strona z reklamą BC.

    OdpowiedzUsuń
  17. Swoją drogą - ja nie łupię potworów, ja je klepię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. @Furiath
    A ja mam małe pytanko: jaki jest problem, by taki Staszek był sobie multiklasowcem? Graczem-łupaczem, który ma też ścieżkę rozwinięć badacza, który po sesji potrafi naukowo zanalizować to, co działo się na sesji?

    [Przykładowo - ja mam multiklasę gracz+prelegent+organizator konkursów+ autor tekstów i jeszcze parę bym dodał, co i o Tobie można powiedzieć, zmieniając skład listy klas. Co kogo boli, że np. Staszek ma wpisane między nimi "badacz"?]

    Wracając do pytania: to komuś szkodzi [może szkodzi, jeśli tak - przykłady pliz], że tyle miejsca się poświęca na dywagacje o tym, czy powinien sobie odpuścić/mieć do tego więcej dystansu?

    A co kogo to obchodzi nawet jeśli by tego dystansu nie miał? :D W efekcie brzmi to trochę jakby "moje rpg jest lepsze od Twojego" zamieniło się "mój stopień dystansu do RPG jest lepszy od Twojego". Po co komu takie sztuczne problemy?

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  19. Nic nie szkodzi, o ile masz ten dystans. Jesteś świadomy dystansu.

    Staszek ma dystans, sam mówi, że jest o wiele bardziej szczęśliwy jak znajdzie te 10%.

    Szkodzi, o ile na poziomie RPG dochodzi do konfliktów na poziomie braku dystansu. Gdy nie możesz z kimś szczerze porozmawiać o swoim hobby, gdyż on ciągle gada o swoich sesjach jako o wielkim katharsis (i w to wierzy!) i pragnie za wszelką cenę wykazać, że jego RPG jest ambitniejsze i bliskie sztuce (a takich ludzi jest legion) - a gdy potem pytasz jego graczy wychodzi ze standardowo łupią potwory i sesja wyglądała najzwyczajniej na świecie.

    Bo wszelkie maski utrudniają komunikację. Po co zatem graczy RPG wbijać w kolejne maski?

    OdpowiedzUsuń
  20. Szczerze? Łupanie potworów jest fajne. Ale bez odrobiny czegoś więcej ciężko jest się nim na dłuższą metę zajmować. Stąd popularne są wszystkie te scenerie, jakie wymieniłeś. A poza tym - czy gra, w której chodzi nie o łupanie potworów jest taka trudna do osiągnięcia? Z własnego doświadczenia: Kampania w Świecie Mroku, dla zwykłych śmiertelników. Ilość walk? Znikoma. Nawet jeśli reakcją gracza na pojawienie się ducha jest strzelanie mu w głowę, to w sumie nie można nazwać tego walką. Jedyna "poważna" walka jaka się przydarzyła była kulminacyjnym momentem, przygody - walka z nazistowsko-komunistyczno-partyzancko-klerykalną minihordą bagiennych zombie na uroczysku w noc wiosennej równonocy...

    OdpowiedzUsuń
  21. Zgadzam się z Repkiem, że sedno tematu wydaje się sztuczne i trochę chwaleniem się, że Furiath ma dystans a ci co ich ostatnio spotkał - nie. Z drugiej strony zgadzam się w całości z Furiathem, co do konkluzji. Z trzeciej ;) strony nie jestem w środowisku/tej klasie co wy, o fandomie,więc nie wyobraziłem sobie nawet dotąd innej sesji i podejścia do RPG niż wspomniane przez Furiatha. Na marginesie, to czytając Klanarchię, myślałem tylko o tym, jak fajnie będzie tłuc ludzi/potwory w róznorakich scenariuszach i okolicznościach. No i na wyższym poziomie też bym chciał się wypowiedzieć - ostatnio obejrzałem dokument o Marlonie Brando i przypomniało mi się, że jego postacie prawie zawsze giną okrutną śmiercią w filmach. Pomyślałem więc, że chętnie zagrałbym bohaterem, który w istotny dla fabuły sposób zginie, to może być ciekawe. Z resztą, co do fabuły bez potworów lub tłuczenia - tu i teraz zaproponowałbym scenariusz do wypróbowania: bohaterowie mają eskortować bezpiecznie np. dziecko, lądują niespodziewanie na pustyni albo coś takiego, osią przygody byłoby zmagania bohaterów z własnym zmęczeniem i wyczerpaniem, usilne wymyślanie sposobów motywowania się do wykonania zadania, wszystko bez walki.

    Cały temat uważam za trochę dziwny, bo lepiej tłuc potwory na kompie. Po co więc RPG? Dla mnie po to, żeby wspólnie tworzyć i uczestniczyć w ciekawej opowieści. Wspólnie tłuc i oddawać atmosferę filmów to dają gry komputerowe (np. taki Jedi Knight studia Raven Software - dla mnie ideał).
    No i tak teraz myślę - o czym jest kultura rozrywkowo-opowieściowa (filmy, literatura etc.) jak nie o tłuczeniu/konflikcie? Nawet miłość można podpiąć pod tłuczenie/konflikt ;)

    @ Paladyn: Mysz w piździe?

    OdpowiedzUsuń
  22. @Furiath
    Dla mnie to trochę dyktat większości bez poszanowania praw mniejszości. Czyli: przyłazi sobie jeden promil erpegowców i psuje innym zabawę, bo chce czasem pogadać poważnie o łupaniu potworów. Na stos, kurde, a wcześniej niech wypinkala. :)

    Bo iluż tych naukowców w fandomie AKTYWNYCH jest? Ja w tej chwili widzę jednego Scobina, któremu się chce pisać naukowo dla osób tym de facto średnio zainteresowanych. PTBG bawi się we własnym gronie i nie ma w tym nic dziwnego.

    Jest też parę osób, które naukowe [wynikające z wykształcenia, zazwyczaj wyższego] podstawy wykorzystują do erpegowej praktyki, ale naukowo - w takim sensie jak Staszek/Scobin - się RPG nie zajmują.

    W efekcie na jedną taką multiklasową osobę przypadają setki jednoklasowców, a krzyk i lęki jakby parada równości się odbywała. :)

    Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  23. @Spermo

    "Nawet miłość można podpiąć pod tłuczenie/konflikt ;)"

    Masz na myśli tłuczenie jajek? : P

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale fajnie się Was czyta. :) Za dużo nie napiszę, bo czas mi się nagle skurczył, ale parę kwestii.

    1. Trudno sobie wyobrazić fabułę bez konfliktu, ale walka zbrojna jest tylko jednym z możliwych sposobów jego rozstrzygnięcia [choć w erpegach (i nie tylko) zapewne najpopularniejszym].

    2. Michale, w Twoim wpisie (który zresztą bardzo miło się czytało) zabrakło mi głównie zauważenia tych 10%. A tak naprawdę wkurzył mnie komentarz Raziela. ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. A, sorry, że jeszcze drążę, mam pytanko do Furiatha jeszcze jedno, osobiste i prywatne. :)

    Taki wpis jak ten to jest Passive Aggressive? :P

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  26. @ na osobiste i prywatne odpowiadam na GG, a nie pod blogiem, który z osobistością i prywatnością nie ma nic wspólnego :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Fantastyczny artykuł. Z sensem i całkowitą i niezaprzeczalną prawdą, a jak ktoś mówi inaczej ten burak! Łupanie potworów jest i będzie celem, bo bez pokonania przeciwnika nie ma wygranej, nie ma radochy. O filozofii i przeżyciach wewnętrznych można pogadać na milion różnych sposobów, a łupanie potworów to właśnie cel typowych rpgów, obojętnie w jakiej otoczce. I chwała im za to!

    OdpowiedzUsuń
  28. Większość bawi łupanie potworów, ale nie wszystkich. Ja tego typu sesje mam zwyczajnie w dupie, bo mnie nudzą. Albo jest ciekawa fabuła, wyzwania nad którymi trzeba pokombinować, albo zmieniam Mistrza Gry. Z doświadczenia wiem, że znalezienie ludzi, którzy nie skupiają się nad łupieniem potworów może nie być prsote,ale się da.

    OdpowiedzUsuń
  29. Furiath, ale prostak z Ciebie wychodzi ty to tylko byś chciał stać w bramie i łoić wino całe życie łupiąc potwory. Borze, jaki żal XD

    Piszesz to jakby cie ktoś dopiero co oderwał od Baldursa. W sumie to chyba wszystkich z nas - albo prawie wszystkich oderwano od jakiegoś Baldursa (za wyjątkiem pokolenia 0, ale oni to kwestia na osobną dyskusję, kurważ ich mać ;) ) wiesz jednak: z biegiem czasu postanowiliśmy trochę ewoluować żeby nastukać naszemu hobbu fame, flejm and glory. My ewoluujemy, ewoluuje nasze hobby - i dzięki temu że ono ewoluuje my ewoluujemy. Sprzeciwiając się temu procesowi, sprzeciwiasz się prawu naturalnemu cywilizacji technologicznej istot rozumnych. Chcesz chlać wino w bramie całe życie - twoja sprawa, nie nasz biznes - ale nie zachowuj się jak kler i nie wtracaj się w styl gry innych osób które mają większe ambicje. Ew. nie mają ambicji - ale mają szersze horyzonty i/lub heroinistyczny głód wiedzy. Przecież nikt nikomu nie nakazuje na sesjach rozrysowywać ideologii gender na grafach albo pisać eschatologii przy tworzeniu autorki czy settingu do d20. Weź się ogarnij! Po twórcy gry fabularnej spodziewałbym się większych ambicji/szerszych horyzontów.

    Jestem głęboko rozczarowany i zawiedziony twoją postawą ;__;

    Borze, jaki Żal, Jeżu, który w Borze żyjesz, ty widzisz a nie grzmisz?


    XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  30. Na tym blogu nie ma boga, a mnie powiewają stany uczuciowe czytelników, wiec grzmisz nadarmeno.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz